Historia produkcji sztucznych muszek w Polsce po II Wojnie Światowej

Autor opracowania Robert Kostecki


W latach 1945-1946 zaopatrzenie rybactwa śródlądowego odbywało się w sposób nieskoordynowany. Przedsiębiorstwa obrotu rybą i kupcy rybni dostarczali rybakom sieci i potrzebny sprzęt, natomiast wędkarze zaopatrywali się wyłącznie w firmach prywatnych, np. „SUM” Bronisława Radwańskiego w Warszawie. Jednak tzw. teren, podobno dotkliwie odczuwał niedociągnięcia jak i potrzebę organizacji, która ujęłaby całokształt zaopatrzenia w sprzęt rybacki i wędkarski. W związku z tym, staraniem grona ludzi reprezentujących Związek Organizacji Rybackich oraz Związek Sportowych Towarzystw Wędkarskich w styczniu 1947 roku do życia  powołano w Warszawie spółdzielnię pod nazwą „Sprzęt Rybacki”, mającą na celu zaopatrywanie w sprzęt rybaków słodkowodnych i wędkarzy. Udziałowcami Spółdzielni zostali: Okręgowe Związki Rybackie, lokalne Towarzystwa Wędkarskie oraz niewielkie grono osób ze sfer naukowych i zawodowych bliżej zainteresowanych zagadnieniem sprzętu rybackiego oraz rozwojem rybactwa śródlądowego w ogóle.

W zakresie sprzętu wędkarskiego Spółdzielnia z chwilą powstania objęła hurtowe zaopatrywanie rynku oraz import, wypierając w tej dziedzinie inicjatywę prywatną, która - „popierana przez elitarną część członków Związku Sportowych Towarzystw Wędkarskich kurczowo trzymała się tej pozycji”. Katalog-informator Spółdzielni „Sprzęt Rybacki” na 1950 rok (nakład 10.000 egz.), zapewne tylko przykładowo, zaoferował cztery odmiany mokrych muszek. W 1951 roku sprzedawano w Polsce 50 tyś. sztucznych much, najwięcej w oddziale krakowskim Spółdzielni, przy czym w całości pochodziły one z importu – głównie z Norwegii i Czechosłowacji. Muszka w hurcie kosztowała przeciętnie 2,50 zł. 

Kalkulacja ekonomiczna spowodowała, że fachowcy podjęli pracę nad uruchomieniem polskiej produkcji sztucznych muszek. W 1952 roku  powołana komisja złożona z: W. Kołdera, A. Kosieka i M. Galosa, członków Okręgu PZW w Krakowie oraz M. Pisarskiego i J. Dyląga (nota bene wytwórcy doskonałych błystek wahadłowych), pracowników Spółdzielni „Sprzęt Rybacki”, z około 200 odmian muszek wybrała do produkcji 16 zasadniczych wzorów, które zostały naklejone na kartoniki wzorcowe. Większość stanowiły wzory międzynarodowe z nazwami angielskimi, jednak wśród nich znalazły się też muszki o nazwach polskich: „Prądówka”, „Skawica”, „Podhalanka” i „Góralka”. Surowca w postaci piór miała dostarczać Centrala Jajczarsko-Drobiarska, a konkretnie drobiarnia w Niepołomicach. 

Pozostała jeszcze sprawa skompletowania zespołu pracowników, którzy znaliby się na planowanej produkcji. Zalążek załogi stanowili chałupnicy, którzy dotychczas tylko dorywczo robili sztuczne muszki. Byli to przeważnie mieszkańcy Podhala, chociaż nie brakowało wśród nich i krakowian. Na przykład bracia Pańszczykowie i Franciszek Majerczyk, górale z Białego Dunajca, lub Trybuła, Sitarz i Łyko z Zakopanego – byli klasą dla siebie. W samych tylko palcach, bez żadnych narzędzi, potrafili uformować filigranową muszkę. Ujęci w rejestr chałupnicy przesłali do zakwalifikowania wzory wyrabianych przez siebie muszek oraz zgłosili indywidualne możliwości produkcyjne. Poza swoją pracą zawodową jeden chałupnik mógł, przy dobrej wprawie i wyposażeniu go w odpowiednie narzędzia, zrobić dziennie 20-30 muszek, odsprzedając je w cenie 2,0-2,8 zł za sztukę.

Spółdzielnia „Sprzęt Rybacki” zorganizowała dwa kursy: jeden dla początkujących, drugi dla zaawansowanych „krętaczy”. Poza tym A. Kosiek, kierownik produkcji, zajmował się instruktarzem indywidualnym objeżdżając podhalańskie miejscowości, ponieważ okazało się, że nie tylko w Białym Dunajcu oraz w Zakopanem, ale i w Czorsztynie, Mszanie Dolnej, a także w Nowym Targu, znajdowali się konstruktorzy muszek.

Kilka lat później, większość zarejestrowanych chałupników stała się udziałowcami samodzielnej Spółdzielni Pracy Sportowego Sprzętu Wędkarskiego w Krakowie, która powstała w 1957 roku i później została przekształcona w Spółdzielnię Pracy „Sprzęt Wędkarski”. Siedziba Spółdzielni mieściła się przy ul. Grodzkiej 9 (II piętro) w Krakowie, a sprzedaż detaliczną prowadzono we własnym fabrycznym sklepie przy ul. Bohaterów Stalingradu 16, także w Krakowie. Około połowy 60. lat XX wieku krakowska Spółdzielnia zatrudniała 125 osób. „Krętacze” ze spółdzielni, którymi najczęściej były panie, za wykonanie muszki dostawali 3 złote. Zatem osoby te musiały wykonać około 550 sztuk, żeby wyrobić pensję. W 1966 roku Spółdzielnia zgłosiła Normę Zakładową „Muchy i owady sztuczne”, która została ustanowiona decyzją Prezesa Wojewódzkiego Związku Spółdzielczości Pracy w Krakowie z dnia 20 stycznia 1967 roku jako norma obowiązująca w zakresie produkcji i obrotu od dnia 1 lutego 1967 roku. Wśród 120 wzorów muszek opisanych w tej normie, 8 muszek stanowiły wzory polskie o wdzięcznych nazwach: Dunajec, Góraleczka, Lipcówka, Osa, Prądówka, Skawica, Skoczek Kaszubski i Fantazyjna.

Oprócz względów patriotycznych, zaoferowanie muszek pomysłu rodzimego zapewne wynikało z tego, iż niektórzy wędkarze uważali, że nie należy poprzestawać na wykonywaniu imitacji owadów noszących nazwy angielskie i naśladujących przedstawicieli fauny angielskiej i szkockiej, gdyż w naszym klimacie, a nawet w poszczególnych regionach kraju występuje cała plejada owadów zupełnie odmienna gatunkowo. Spółdzielnia krakowska działała do 1975 roku, a jej muszki były bardzo wysoko cenione, także na rynkach światowych.

Robert Kostecki